Poziomy życia

Poziomy życia
Levels of Life.jpg
Pierwsza edycja
Autor Juliana Barnesa
Kraj Zjednoczone Królestwo
Język język angielski
Gatunek muzyczny Rozprawa
Wydawca Jonathana Cape'a
Data publikacji
2013
Typ mediów Wydrukować
Strony 118
ISBN 0-22-409815-2

Levels of Life to pamiętnik angielskiego pisarza Juliana Barnesa z 2013 roku , poświęcony jego żonie Pat Kavanagh , agentce literackiej , która zmarła w 2008 roku.

Książka składa się z trzech esejów:

  • Grzech wysokości : Pierwszy esej omawia anglo-francuskie latanie balonem w XIX wieku, koncentrując się na fotografiku i wynalazcy Gaspardzie-Félixie Tournachonie , znanym później po prostu jako Nadar, który jako pierwszy fotograf lotniczy połączył fotografię i aeronautykę . Pojawiają się także angielski pułkownik i pionier balonu Fred Burnaby oraz Sarah Bernhardt , którą Nadar kilkakrotnie fotografował.
  • Na poziomie : tutaj Barnes fabularyzuje związek między Burnabym i Bernhardtem.
  • Utrata głębi : Barnes kontempluje, że jego żony już tam nie ma: „fakt, że ktoś nie żyje, może oznaczać, że nie żyje, ale nie oznacza, że ​​​​nie istnieje”.

Przyjęcie

  • Leyla Sanai w The Independent pisze : „Levels of Life wykorzystuje pionierski lot balonem i rozwój fotografii lotniczej jako metafory szybujących wysokości, wolności i odcisku wspomnień, miłości. Ale nie da się ukryć surowego bólu, który pulsuje przez cały czas; samotne bicie serca tego, który został z tyłu… „Każda historia miłosna jest potencjalną historią żałoby” – pisze wcześnie Barnes. Każdy, kto kochał i stracił, nie może nie być poruszony tą druzgocącą książką.
  • Blake Morrison w The Guardian wyjaśnia: „Klasyczne pocieszenia oferowane osobom pogrążonym w żałobie są rozważane i odrzucane, jeden po drugim: cierpienie czyni cię silniejszym; że po pierwszym roku sprawy stają się łatwiejsze dzięki powtarzaniu („dlaczego powtarzanie miałoby oznaczać mniej bólu?”); że wasza dwójka połączy się ponownie w następnym życiu (w co żaden ateista nie może uwierzyć). Przyznaje się do myśli samobójczych i wyjaśnia powód oporu: jest głównym pamiętaczem swojej żony, a jeśli się zabije, zabije też ją… Odmawiając sobie wełnistych wygód, Barnes gardzi eufemizmami „przeszedł” lub „ przegrał z rakiem”. Nawet działania, które innym mogą wydawać się dziwne – jego zwyczaj rozmawiania z żoną, mimo że ona nie żyje – mają swoją nieodpartą logikę: „to, że ktoś nie żyje, może oznaczać, że nie żyje, ale nie znaczy, że żyje”. nie istnieje… Jego rezonans pochodzi ze wszystkiego, czego nie mówi, a także z tego, co robi, z głębi miłości, którą wnioskujemy z pustyni żalu.
  • Sarah Manguso podsumowuje w New York Times że „Pamiętnik jest często oskarżany o to, że jest najbardziej pobłażliwym gatunkiem literackim, a pierwsze dwa eseje, rygorystyczne intelektualnie i z wyobraźnią, stanowią swego rodzaju przeprosiny za trzeci. Ale wbrew wszelkim oczekiwaniom, ci dwaj są tymi, którzy czasami stają się sentymentalni; dialog między Burnabym i Bernhardtem może zarumienić się nieco na fioletowo. W trzecim eseju Barnes odnosi się do niebezpiecznej pokusy żalu, jaką jest „użalanie się nad sobą, izolacjonizm, pogarda dla świata, egoistyczna wyjątkowość: wszystkie aspekty próżności”. Jego wyrazowi udręki dobrze służy jego chytrość, ponieważ ostatnia część książki jest jednym z najmniej pobłażliwych opisów żałoby, jakie kiedykolwiek czytałem. Niemal żałuję, że „Levels of Life” składa się tylko z 56 wstrząsających stron.
  • W NPR Heller McAlpin stwierdza: „Wśród wielu stanowczych pytań, jakie Barnes stawia w Levels of Life, jest to, co stanowi sukces w żałobie: „Czy polega na pamiętaniu czy zapominaniu?” Rozważa samobójstwo, ale powstrzymuje go świadomość, że jego żona żyje dzięki jego wspomnieniom. Jednak „Zadajesz sobie pytanie: jakie szczęście jest w samym wspomnieniu szczęścia?”
  • Sam Leith w The Spectator wyjaśnia, że ​​„To jest więc dziwne wspomnienie: ujawnia się emocjonalnie (nie zabraknie„ przeraźliwie szczerych ”cytatów do umieszczenia w miękkiej okładce), ale na innym poziomie jest bardzo prywatne. Nie dowiesz się z niej prawie niczego o Pat (nawet nie jest wymieniona w tekście) ani o ich związku. Książka nie jest próbą ożywienia jej. Opisuje i odgrywa jej nieobecność. Tym bardziej przenikliwy jest fakt, że Barnes nie chce sentymentalizować siebie ani innych. W równym stopniu relacjonuje, co czuł, jak myślał, co teraz czuje, co teraz myśli. Nie upiększa rzeczy, żeby oszczędzić uczuć. i konkluduje: „Mimo wszystkich narzędzi Barnesa do oderwania się i samoanalizy, jest to opis na siłę dziesiątą ciągłego bólu związanego z całkowitym kochaniem i całkowitą utratą. Czyta się tak, jak to jest: książkę bez serca.