Krytyczny odbiór debiutanckiego albumu Biffy Clyro był generalnie mieszany. John Murphy z niezależnego serwisu muzycznego musicOMH , pisząc w momencie jego wydania w 2002 roku, twierdził, że Blackened Sky jest dowodem statusu Biffy jako „najbardziej ekscytującego nowego zespołu w Wielkiej Brytanii”, porównując go do wpływającego na zespół Nirvana i chwaląc elementy, takie jak spójność w występach wokalnych. Jego recenzja nie była jednak do końca pozytywna, gdyż zaznaczył, że „z tym albumem… zespół czasami traci równowagę między światłem a cieniem”, twierdząc, że „Nie ma tu śladu jakiejkolwiek przełomowej piosenki,… ale jeśli poświęcisz czas na zbadanie tego poczerniałego nieba, znajdziesz kilka świecących gwiazd, które warto zbadać”. Jason MacNeil z PopMatters był podobnie niezdecydowany, dochodząc do wniosku, że Blackened Sky było „Generalnie wiarygodnym pierwszym krokiem pomimo pewnych uchybień w ocenie”.
Allmusic, Dean Carlson, był mniej hojny, przyznając albumowi niską ocenę 1,5 na pięć gwiazdek; recenzja sugerowała, że na albumie „zespół wydał się jako wszystkie najmniej interesujące aspekty amerykańskiego grunge wydane o dekadę za późno”, a strona internetowa twierdzi, że Biffy nie sprostał szumowi, jaki otrzymali przed wydaniem albumu .