Incydent w Mechelen
Incydent w Mechelen z 10 stycznia 1940 r., znany również jako afera Mechelen , miał miejsce w Belgii podczas wojny pozorowanej w pierwszej fazie II wojny światowej . Niemiecki samolot z oficerem na pokładzie, niosący plany Fall Gelb ( Case Yellow ), niemieckiego ataku na Niderlandy , rozbił się w neutralnej Belgii niedaleko Vucht w dzisiejszej gminie Maasmechelen w prowincji Limburgia . Spowodowało to natychmiastowy kryzys w Niderlandach oraz wśród władz francuskich i brytyjskich, które Belgowie powiadomili o swoim odkryciu; kryzys ustąpił jednak stosunkowo szybko, gdy daty wymienione w planach minęły bez incydentów. Argumentowano, że incydent doprowadził do poważnej zmiany w niemieckim planie ataku, ale ta hipoteza również została zakwestionowana.
Katastrofa
Incydent został spowodowany błędem niemieckiego lotnika majora Ericha Hoenmannsa, pięćdziesięciodwuletniego dowódcy bazy lotniska Loddenheide koło Münster . Rankiem 10 stycznia 1940 roku leciał Messerschmittem Bf 108 Taifun , samolotem używanym do rozpoznania , łącznika i innych zadań, z Loddenheide do Kolonii , kiedy zgubił drogę; rozległe niskie ławice mgły zasłaniały mu widok na krajobraz. W odpowiedzi zmienił kurs na zachód, mając nadzieję, że odzyska orientację, docierając do Renu . Jednak po przekroczeniu zamarzniętego i nie do odróżnienia Renu w momencie zmiany kierunku opuścił terytorium Niemiec lecąc aż do rzeki Mozy , granicy w tym rejonie między Belgią a Holandią , i okrążył Vucht.
Wydaje się, że w tym momencie Hoenmanns przez pomyłkę odciął dopływ paliwa do silnika samolotu, przesuwając dźwignię wewnątrz kokpitu . Silnik zabulgotał, po czym zatrzymał się, a Hoenmanns został zmuszony do lądowania na pobliskim polu około godziny 11:30. Samolot został poważnie uszkodzony. Oba skrzydła zostały odłamane, gdy uderzyły w dwie kanadyjskie topole, gdy pędził między nimi; ciężki silnik oderwał część dziobową. Samolot został uszkodzony nie do naprawienia, ale Hoenmanns przeżył bez szwanku.
Gdyby Hoenmanns był sam w samolocie, prawdopodobnie nie wydarzyłoby się nic istotnego poza jego internowaniem za lądowanie bez pozwolenia w kraju neutralnym . Miał jednak pasażera, majora Helmutha Reinbergera, który był odpowiedzialny za zorganizowanie zaopatrzenia 7. Flieger-Division , formacji, która miała wylądować spadochroniarzy za liniami belgijskimi w Namur w dniu nadchodzącego ataku. Reinberger jechał do Kolonii na zebranie personelu. Poprzedniego wieczoru, przy drinku w mesie, Hoenmanns zaproponował, że go tam poleci. Zwykle Reinberger musiał odbyć tę żmudną podróż pociągiem, ale Hoenmanns i tak potrzebował kilku dodatkowych godzin lotu i chciał zawieźć pranie do żony w Kolonii. Hoenmanns nie wiedział, że Reinberger będzie miał przy sobie dokumenty związane z niemieckim planem ataku na Holandię i Belgię, który w dniu lotu Hitler zarządził tydzień później, 17 stycznia.
Dopiero po wylądowaniu Hoenmanns dowiedział się, że Reinberger ma przy sobie tajne dokumenty, kiedy zapytali parobka, Engelberta Lambrichtsa, gdzie się znajdują, aby powiedzieć im, że nieświadomie przekroczyli terytorium Holandii i wylądowali w samej Belgii. Słysząc to, Reinberger wpadł w panikę i pobiegł z powrotem do samolotu, aby zabezpieczyć swoją żółtą teczkę ze świńskiej skóry, płacząc, że ma tajne dokumenty, które musi natychmiast zniszczyć. Aby mu to umożliwić, Hoenmanns dla odwrócenia uwagi odsunął się od samolotu. Reinberger najpierw próbował podpalić dokumenty swoją zapalniczką, ale nie zadziałała; następnie pobiegł do parobka, który dał mu jedną zapałkę. Z tym Reinbergerem ukrył się za zaroślami i ułożył papiery na ziemi, aby je spalić. Ale wkrótce dwóch belgijskich strażników granicznych, sierżant Frans Habets i kapral Gerard Rubens, przybyło na rowerach. Widząc dym wydobywający się z krzaków, Rubens pospieszył, by uratować dokumenty przed całkowitym zniszczeniem. Reinberger początkowo uciekł, ale po oddaniu dwóch strzałów ostrzegawczych dał się złapać.
Dwóch Niemców zostało zabranych do belgijskiej straży granicznej w pobliżu Mechelen-aan-de-Maas (francuski: Malines-sur-Meuse). Tam zostali przesłuchani przez kapitana Arthura Rodrique, który położył zwęglone dokumenty na stole. Jako odwrócenie uwagi, Hoenmanns ponownie poprosił belgijskich żołnierzy, aby pozwolili mu skorzystać z toalety; Reinberger następnie próbował włożyć papiery do płonącego pieca w pobliżu. Udało mu się, ale wrzasnął z bólu, podnosząc niezwykle gorącą pokrywę pieca. Zaskoczony Rodrique obrócił się i wyrwał papiery z ognia, poważnie poparząc sobie przy tym rękę. Dokumenty zostały następnie zamknięte w oddzielnym pomieszczeniu. Niespalenie ich uświadomiło Reinbergerowi, że z pewnością zostanie zastrzelony za to, że pozwolił, by plan ataku wpadł w ręce wroga. Postanowił popełnić samobójstwo i próbował chwycić rewolwer Rodrique. Kiedy rozwścieczony kapitan go powalił, Reinberger wybuchnął płaczem, krzycząc „Chciałem, żeby twój rewolwer się zabił”. Hoenmanns poparł Reinbergera mówiąc: „Nie można go winić. To zwykły oficer. Już skończył.
Dwie godziny później przybyli funkcjonariusze belgijskiego wywiadu, którzy późnym popołudniem zwrócili uwagę przełożonym na dokumenty.
Pierwsza niemiecka reakcja
Późnym wieczorem 10 stycznia wiadomość o incydencie dotarła do Berlina za pośrednictwem doniesień prasowych o rozbiciu niemieckiego samolotu. W Oberkommando der Wehrmacht , naczelnym dowództwie niemieckich sił zbrojnych, wywołało to powszechną konsternację, gdyż szybko wywnioskowano, że Reinberger musiał mieć przy sobie dokumenty ujawniające fragmenty planu ataku. 11 stycznia rozwścieczony Hitler zwolnił zarówno dowódcę Luftflotte 2 , generała Hellmutha Felmy'ego , jak i szefa sztabu Felmy'ego, pułkownika Josefa Kammhubera . . Mimo to postanowiono przeprowadzić atak zgodnie z pierwotnym planem, podczas gdy attaché Luftwaffe w Hadze , generał porucznik Ralph Wenninger, oraz attaché wojskowy w Brukseli , pułkownik Friedrich-Carl Rabe von Pappenheim , mieli zbadać, czy plan był śmiertelny skompromitowany czy nie. 12-go, w dniu pierwszego spotkania attaché z Reinbergerem i Hoenmannsem, generałem Alfredem Jodlem , szef operacji Wehrmachtu (sił zbrojnych), przedstawił Hitlerowi niepokojącą ocenę tego, czego Belgowie mogli się z tego nauczyć. Notatka w dzienniku Jodla z 12 stycznia podsumowała to, co powiedział Hitlerowi: „Jeśli wróg jest w posiadaniu wszystkich akt, sytuacja jest katastrofalna!”. Jednak Niemcy zostali początkowo fałszywie uspokojeni przez belgijskie środki oszustwa.
Oszustwo
Belgowie postanowili spróbować oszukać Reinbergera, aby uwierzył, że dokumenty zostały zniszczone i dać mu możliwość przekazania tej informacji władzom niemieckim. Oszustwo składało się z dwóch części: w pierwszej belgijscy śledczy zapytali Reinbergera, co jest w planach i powiedzieli mu, że zostanie potraktowany jak szpieg, jeśli im nie powie. Później Reinberger zeznawał, mówiąc: „Z tego, jak zadano to pytanie, zdałem sobie sprawę, że on [przesłuchujący] nie mógł niczego zrozumieć z fragmentów dokumentów, które widział”. Druga część planu polegała na umożliwieniu Reinbergerowi i Hoenmannsowi spotkania się z attachésami lotnictwa i armii niemieckiej, Wenningerem i Rabe von Pappenheim, podczas gdy ich rozmowy były potajemnie nagrywane. Podczas tego spotkania Reinberger poinformował Wenningera, że udało mu się spalić papiery na tyle, aby były nieczytelne. Ten akt oszustwa był dość udany, przynajmniej na krótką metę. Po spotkaniu na komisariacie Vicco von Bülow-Schwante, ambasador Niemiec w Belgii, zatelegrafował do swoich przełożonych: „Major Reinberger potwierdził, że spalił dokumenty poza kilkoma kawałkami wielkości dłoni. Reinberger potwierdza, że większość dokumentów, których nie udało się zniszczyć, okazuje się nieważna. Wydaje się, że to przekonało generała Jodla. Jego dziennik z 13 stycznia zawierał wpis: „Raport z rozmowy attaché Luftwaffe z dwoma lotnikami, którzy wykonali przymusowe lądowanie. Wynik: walizka wysyłkowa na pewno spalona”.
belgijska reakcja
10 stycznia Belgowie nadal wątpili w autentyczność dokumentów, które zostały szybko przetłumaczone przez sekcję Deuxième (wywiad wojskowy) sztabu generalnego w Brukseli . Większość rzeczywiście została poważnie uszkodzona przez kolejne próby spalenia ich przez Reinbergera, ale ogólne zarysy ataku na Belgię i Holandię były jasne z pozostałych fragmentów, chociaż data ataku nie została wymieniona, a większość tekstu dotyczyła szczegółowe instrukcje do 7. Flieger-Division tylko. Ponieważ ich treść była zgodna z wcześniejszymi ostrzeżeniami włoskiego ministra spraw zagranicznych, hrabiego Galeazzo Ciano , o niemieckim ataku, który miał nastąpić około 15 stycznia, 11 stycznia generał Raoul Van Overstraeten stwierdził, że informacje są w zasadzie poprawne. Tego popołudnia król Belgii Leopold III postanowił poinformować swojego ministra obrony generała Henriego Denisa i francuskiego naczelnego wodza Maurice'a Gamelina . O godzinie 17:15 francuski oficer łącznikowy, podpułkownik Hautcœur, otrzymał dwustronicowe streszczenie treści, aczkolwiek bez żadnego wyjaśnienia, w jaki sposób uzyskano informacje. Lord Gort , dowódca brytyjskich sił ekspedycyjnych , został również ostrzeżony, a Leopold osobiście zatelefonował do holenderskiej księżniczki Juliany i wielkiej księżnej Charlotty z Luksemburga , mówiąc pierwszemu „Uważaj, pogoda jest niebezpieczna”, a drugiemu „Uważaj na grypę”, oba z góry określone hasła wskazujące, że Belgowie uważali niemiecki atak za nieuchronny.
reakcja francuska
Rankiem 12 stycznia Gamelin spotkał się z najwyższymi dowódcami armii francuskiej i szefem wywiadu wojskowego płk Louisem Rivetem. Rivet był sceptycznie nastawiony do ostrzeżenia, ale Gamelin uznał, że nawet gdyby był to fałszywy alarm, byłaby to doskonała okazja do wywarcia nacisku na Belgów, aby zezwolili Francuzom na wkroczenie do ich kraju. Gamelin zamierzał przeprowadzić decydującą ofensywę przeciwko Niemcom w 1941 roku przez Niderlandy; ich neutralność byłaby jednak przeszkodą w realizacji tych planów. Gdyby ten strach przed inwazją skłonił Belgów do opowiedzenia się po stronie Francji i Wielkiej Brytanii, ten niezręczny problem zostałby częściowo rozwiązany, a strategicznie ważny grunt, z którego można by przeprowadzić atak, zostałby bez wysiłku zdobyty. Z drugiej strony, jeśli Niemcy naprawdę przystąpiły do inwazji, było bardzo pożądane, aby siły francuskie mogły okopać się w środkowej Belgii, zanim nadejdzie wróg. Aby zaostrzyć kryzys i być gotowym na każdą nadarzającą się okazję, Gamelin rozkazał 1.Grupie Armii i przyległym Trzecia Armia maszeruje w kierunku granicy belgijskiej.
Ostrzeżenie Sasa
To, że ich plan oszustwa zdawał się dowodzić autentyczności dokumentów, tego dnia jeszcze bardziej zwiększyło niepokój Belgów; następnego dnia przekonali się, że sytuacja jest krytyczna. Wieczorem 13 stycznia wiadomość od pułkownika Georgesa Goethalsa, belgijskiego attache wojskowego w Berlinie, zawierała następujące słowa: „Czy w samolocie Malines były rozkazy taktyczne lub ich części? Szczery informator, którego wiarygodność można kwestionować, twierdzi, że ten samolot przewoził plany z Berlina do Kolonii w związku z atakiem na Zachód. Ponieważ plany te wpadły w ręce Belgów, atak nastąpi jutro, aby uprzedzić środki zaradcze. Składam wyraźne zastrzeżenia co do tej wiadomości, że nie uznać za wiarygodne, ale które moim obowiązkiem jest zgłosić”. „Szczerym informatorem” był holenderski attache wojskowy w Berlinie Gijsbertus Sas , który rozmawiał z Goethalsem około godziny 17:00; jego informacje zawsze musiały być starannie rozważone, ponieważ był w kontakcie z oficerem niemieckiego wywiadu, który był przeciwnikiem reżimu nazistowskiego, znanym dziś jako pułkownik Hans Oster .
Generał Van Overstraeten, doradca wojskowy króla Belgii, który został poinformowany o wiadomości około godziny 20:00, był zdumiony, że informator wydawał się wiedzieć o zdobyciu planów. Nie wspomniano o tym w żadnym doniesieniu prasowym o katastrofie. Możliwe, że była to część wielkiego niemieckiego planu oszustwa, ale równie możliwe, że była autentyczna. Wychodząc z założenia, że można to potraktować poważnie, Van Overstraeten zmienił ostrzeżenie sporządzone przez belgijskiego szefa sztabu generalnego, generała-porucznika Édouarda van den Bergena, które miało zostać wysłane do całej armii belgijskiej dowódcy 13 stycznia; podczas gdy stwierdził, że atak następnego ranka był „prawdopodobny”, teraz powiedział, że atak jest „quasi-pewny”. Van den Bergen, który potajemnie obiecał Gamelinowi, że przeciągnie Belgię na stronę aliantów, zdecydował się następnie wyemitować (w popularnym programie radiowym) tej nocy około 22:30, natychmiastowe wezwanie do swoich jednostek wszystkich 80 000 belgijskich żołnierzy. żołnierze na urlopie. „Faza D”, jak ją nazywano, miała zapewnić, że ich siły będą w pełni sił w momencie niemieckiego ataku.
Ten dramatyczny gest został wykonany bez odniesienia do Leopolda III z Belgii czy Van Overstraeten i bez wiedzy o podjętej decyzji, aby Niemcy nie wiedziały, czy Belgia jest w posiadaniu planów ataku. Następnie, ponownie bez odniesienia do króla ani Van Overstraeten, Van den Bergen nakazał przesunięcie barier na południowej granicy z Francją, aby wojska francuskie i brytyjskie mogły szybko wkroczyć, gdy zostaną wezwane, w odpowiedzi na niemiecki atak . Gdyby Niemcy rzeczywiście zaatakowali 14 stycznia, Van den Bergenowi prawdopodobnie pogratulowano by energicznego podejmowania decyzji. W tej chwili popadł w niełaskę, działając bez zgody króla, ponieważ Leopold III był naczelnym dowódcą wszystkich belgijskich sił zbrojnych. Van den Bergen został tak surowo skarcony przez Van Overstraeten, że reputacja belgijskiego szefa sztabu nigdy się nie poprawiła; pod koniec stycznia złożył rezygnację. Jedną z skarg Van Overstraeten na działania Van den Bergena było to, że dał Niemcom powód, by sądzić, że Holendrzy mają plany ataku.
Holenderska reakcja
Chociaż królowa Holandii Wilhelmina i jej rząd byli zaniepokojeni belgijskim ostrzeżeniem, holenderski naczelny dowódca Izaak H. Reijnders był sceptyczny wobec tych informacji. Kiedy 12 stycznia belgijski attache wojskowy w Hadze, podpułkownik Pierre Diepenrijckx wręczył mu osobiste memorandum od Van Overstraeten, odpowiedział: „Czy sam wierzysz w te wiadomości? W ogóle w nie nie wierzę”. Ponownie Holendrów nie poinformowano o dokładnym źródle, a Belgowie ukryli fakt, że Niemcy w tych planach zamierzali jedynie częściową okupację Niderlandów, nie uwzględniając Holendrów Narodowa Reduta , Vesting Holland .
Nie wiadomo, czy następnego dnia Reijnders został ostrzeżony również przez Sasa – po wojnie zaprzeczał nawet, jakoby rozmawiał z belgijskim attaché – ale rankiem 14 stycznia w reakcji na belgijski alarm zarządził, by nie udzielać mu urlopu przyznane każdemu żołnierzowi - w przeciwieństwie do Belgów, Holendrzy więc nikogo nie odwołali - i zamknąć strategiczne mosty, podczas gdy zapalniki powinny być umieszczone w ich ładunkach wybuchowych. Ludność cywilną po południu zaniepokoiła audycja radiowa o odwołaniu urlopu. Obawiali się, że Niemcy wykorzystają dotkliwe zimno do przekroczenia New Hollandic Water Line , teraz, gdy było zamrożone. W następnym tygodniu, aby uspokoić ludzi, wiele uwagi w prasie poświęcono zmotoryzowanym piłom tarczowym , które były dostępne do cięcia pokryw lodowych nad powodziami.
Kulminacja i antykulminacja
rządu belgijskiego (drugiego gabinetu Paula van Zeelanda ) utrzymania planów w tajemnicy zostało jeszcze bardziej podważone, tym razem przez samego króla. Rankiem 14 stycznia wysłał wiadomość do Winstona Churchilla , ówczesnego Pierwszego Lorda Admiralicji , za pośrednictwem admirała Sir Rogera Keyesa , prosząc o pewne gwarancje. Zostało to wysłane przez Keyesa, ponieważ dał się on poznać jako tajny łącznik między rządem brytyjskim a królem belgijskim. Wspomniane gwarancje obejmowały zapewnienie, że alianci nie rozpocznie negocjacji w celu rozwiązania jakiegokolwiek konfliktu bez zgody Belgii. Keyes dodał jeźdźca, który jego zdaniem Leopold byłby w stanie przekonać swój rząd do natychmiastowego wezwania aliantów, gdyby nadeszły gwarancje. Było to interesujące dla aliantów, ponieważ zarówno Wielka Brytania, jak i Francja od początku wojny próbowały przekonać Belgię do wpuszczenia swoich wojsk.
Nie ma transkrypcji rozmowy Keyesa z Churchillem, ale jeśli Keyes naprawdę powiedział to, co miał na myśli, to zostało to zmienione w dalszej kolejności. Zanim wiadomość dotarła do Francuzów tego popołudnia, nie było żadnej wzmianki o tym, że Keyes wyrażał tylko swoją osobistą opinię na temat wezwania aliantów. Francuski zapis tego, co było w ofercie, stwierdzał, że „król zwróci się do swojego rządu z prośbą do armii alianckich o natychmiastowe zajęcie pozycji obronnych w Belgii”, jeśli Belgowie uzyskają satysfakcję z powiązanych gwarancji. Édouarda Daladiera , francuski Président du Conseil w styczniu 1940 r. szybko powiedział rządowi brytyjskiemu, że jeśli chodzi o Francję, gwarancje mogą zostać udzielone. Francuzi wierzyli więc, że Belgowie otrzymają zadowalającą odpowiedź od rządu brytyjskiego w sprawie gwarancji, a następnie natychmiast zaproszą armie alianckie do wkroczenia.
O 15:50 Daladier poinformował Gamelina, że Belgowie w zasadzie zgodzili się na francuski atak i zapytał, czy jest gotowy do jego wykonania. Gamelin był bardzo zadowolony, odpowiadając, że z powodu obfitych opadów śniegu w rejonie granicy belgijsko-niemieckiej Niemcy sami nie byliby w stanie szybko posuwać się naprzód, że inwazja niemiecka jest zatem mało prawdopodobna i że stwarza to idealną sytuację dla francuskiego szańca, dodając „Musimy teraz wykorzystać okazję”. Gamelin rozkazał, aby kontrolowane przez niego wojska alianckie w nocy z 14 na 15 stycznia ruszyły w kierunku granicy francusko-belgijskiej aby w każdej chwili byli gotowi do wejścia.
O 16:45 do Gamelina zadzwonił jednak jego zastępca, dowódca Frontu Zachodniego gen. Alphonse Georges . Zaniepokojony rozkazem Georges martwił się, że decyzja jest nieodwracalna i zapoczątkuje serię wydarzeń, które sprawią, że inwazja niemiecka będzie nieunikniona w momencie, gdy francuska armia i lotnictwo nie zakończyły jeszcze zbrojenia. Gamelin stracił panowanie nad sobą i znęcał się nad Georgesem, zmuszając go do zaakceptowania rozkazu. W nocy Belgowie zostali poinformowani o manewrze. Dopiero o 8 rano 15 stycznia Gamelin zobaczył brytyjską odpowiedź na gwarancje: zaoferowali rozwodnioną wersję, która najprawdopodobniej nie byłaby do zaakceptowania przez Belgów. W tym samym czasie otrzymał wiadomość od nacierających sił, że belgijskie oddziały graniczne przestały usuwać przeszkody graniczne i nie otrzymały rozkazu wpuszczenia ich do ich kraju. Trzy godziny później Daladier, ponaglany przez zdesperowanego Gamelina, który nalegał, aby premier zmusił belgijski rząd do „wywiązania się ze swoich obowiązków”, powiedział Pol le Tellierowi, ambasadorowi Belgii w Paryżu, że jeśli Francuzi nie otrzymają zaproszenia do wjazdu do Belgii przed 8 wieczorem tego wieczoru nie tylko wycofają wszystkie wojska brytyjskie i francuskie z granicy, ale także odmówią przeprowadzenia podobnych manewrów podczas dalszych alarmów, aż do wkroczenia Niemców.
Gabinet belgijski okazał się tego dnia niezdolny do pozytywnej decyzji w sprawie zaproszenia. W końcu inwazja była już przewidziana na 14-go, ale nie doszła do skutku. Obfite opady śniegu utrzymywały się na wschodniej granicy, przez co natychmiastowy atak Niemiec był mało prawdopodobny. Król i Van Overstraeten, obaj zagorzali neutraliści, mieli nadzieję, że uda się osiągnąć rozwiązanie dyplomatyczne, aby zakończyć wojnę i nie mieli zamiaru angażować swojego kraju, chyba że byłoby to absolutnie konieczne. Około godziny 12:00 Van Overstraeten nakazał belgijskim oddziałom granicznym odbudowanie barier i przypomniał im o stałym rozkazie „odparcia siłą każdej zagranicznej jednostki dowolnej narodowości, która naruszyła terytorium Belgii”. O godzinie 18:00 Daladier powiedział rozczarowanemu Gamelinowi, że „nie może wziąć odpowiedzialności za upoważnienie nas do prewencyjnej penetracji Belgii”, tj. naruszenia belgijskiej neutralności.
Niemcy odwołują inwazję
Kiedy Jodl dowiedział się 13 stycznia 1940 r., że dokumenty są prawdopodobnie nieczytelne, odwołał plany przeprowadzenia ataku 14 stycznia trzy dni wcześniej – te same plany, które miały wywołać kryzys w Belgii – i przełożył je na 15 lub 16 stycznia, do zostać rozstrzygnięta tak, jak wymagały tego okoliczności. Wieczorem nadeszła zaskakująca wiadomość, że wojska belgijskie i holenderskie – mobilizowane już od września 1939 r. – zostały postawione w stan gotowości. Przypisywano to katastrofie i zbyt oczywistemu marszowi zbliżania się niemieckiej 6. Armii , to ostatnie powoduje utratę elementu zaskoczenia. 15 stycznia warunki drogowe były tak złe z powodu opadów śniegu, a perspektywy pogodowe tak ponure, że Jodl poradził Hitlerowi odwołanie inwazji na czas nieokreślony. Führer z wahaniem zgodził się 16 stycznia o godzinie 19:00.
Wyniki
W krótkim okresie wydawało się, że nie wyrządzono żadnych szkód, ale argumentowano, że w dłuższej perspektywie konsekwencje tego incydentu były katastrofalne dla Belgii i Francji. Kiedy nadeszła prawdziwa inwazja, 10 maja 1940 r., Niemcy zasadniczo zmienili swoją strategię, co doprowadziło do szybkiego upadku Francji , podczas gdy prawdopodobnie nawet częściowe zwycięstwo Niemiec byłoby dalekie od pewności, gdyby pierwotny plan został zrealizowany. Ustalenie dokładnego charakteru związku przyczynowego między incydentem a zmianą strategii okazało się jednak problematyczne.
W bardziej tradycyjnym opisie wydarzeń incydent spowodował, że Hitler poprosił o drastyczną zmianę strategii. Powiedział Jodlowi, że „cała operacja musiałaby zostać zbudowana na nowych podstawach, aby zapewnić tajemnicę i zaskoczenie”. Belgowie poczuli się zobowiązani powiedzieć Niemcom, że mają plan ataku. Kiedy Joachim von Ribbentrop , minister spraw zagranicznych Niemiec, odpowiedział, że jest to nieaktualne, byłby wtedy bardziej prawdomówny, niż zamierzał. W odpowiedzi na żądanie Hitlera niemieckie naczelne dowództwo szukałoby alternatywy, znajdując ją ostatecznie w propozycjach generała Ericha von Mansteina , byłego szefa sztabu niemieckiej Grupy Armii A , który od kilku miesięcy opowiadał się za nową koncepcją: zamiast zaangażować się w atak opisany w przechwyconych dokumentach, którego głównym celem była północno-wschodnia granica Belgii, Dywizje pancerne miały być skoncentrowane dalej na południe. Jodl odnotował 13 lutego, że Hitler zgodził się, odnosząc się do incydentu w Mechelen: „Powinniśmy wtedy zaatakować w kierunku Sedanu Hitler powiedział Jodlowi. „Wróg nie spodziewa się, że tam zaatakujemy. Dokumenty będące w posiadaniu oficerów Luftwaffe, którzy wylądowali awaryjnie, przekonały wroga, że zamierzamy przejąć jedynie wybrzeża Holandii i Belgii”. Plan, który spowodował tyle zamieszania, kiedy został zdobyty przez Belgów w 1940 roku, został zastąpiony.
Jednak stanowczo zaprzeczano również znaczeniu incydentu. Hitler już od samego początku wahał się co do pierwotnego planu. Odroczenie było jednym z wielu i nawet w tym przypadku było bardziej spowodowane warunkami pogodowymi niż ujawnieniem treści dokumentów. Ponieważ plan był raczej tradycyjny i przewidywalny, żadne fundamentalne tajemnice nie zostały ujawnione, a zatem nie było bezpośredniej potrzeby zmiany. Żądanie Hitlera dotyczące zaskoczenia odnosiło się nie do nieprzewidywalnej nowej strategii, ale do skrócenia fazy podejścia i koncentracji, tak aby można było uzyskać taktyczną niespodziankę, zanim wróg zdążył zareagować. W tym celu dywizje pancerne przesunięto dalej na zachód i poprawiono organizację. Nie nastąpiła bezpośrednia zmiana w myśleniu strategicznym i gdy 30 stycznia ukończono udoskonaloną koncepcję w ramach ciągłego procesu nowelizacji, Aufmarschanweisung nr 3, Fall Gelb („Dyrektywa wdrożeniowa, sprawa żółta”) nie różniła się zasadniczo od wcześniejszych wersji. Z tego punktu widzenia dopiero fakt, że niektórym przyjaciołom von Mansteina udało się zwrócić uwagę Hitlera na jego propozycje, naprawdę spowodował fundamentalny zwrot. Główną konsekwencją incydentu byłoby ujawnienie nie niemieckiego planu, ale sposobu rozmieszczenia aliantów w przypadku inwazji, co pozwoliłoby Niemcom na odpowiednie dostosowanie ataku.
Przyjęcie poprawionego Fall Gelb przez Niemców, podczas gdy alianci wciąż oczekiwali, że Hitler będzie kontynuował przechwyconą wersję, oznaczało, że Niemcy mogli zastawić pułapkę. Nadal nastąpi atak na środkową Belgię, ale będzie to jedynie dywersja mająca na celu przyciągnięcie jak największej liczby żołnierzy na północ, podczas gdy główny atak niemiecki będzie skierowany na Ardeny, a następnie przekroczy Mozę między Sedanem a obszarem na północ od Dinant , aby przeniknąć aż do kanału wybrzeże. W ten sposób armie belgijskie zostałyby odcięte od dostaw i zmuszone do poddania się. Ten podstęp mógł być sprytny, ale zadziałałby tylko wtedy, gdyby Gamelin trzymał się swojej pierwotnej strategii; co wymagało raczej wiele, biorąc pod uwagę, że do 14 stycznia 1940 r. jego intuicja była nienaganna. Czy nie odgadł poprawnie treści niemieckiego oryginalnego Aufmarsschanweisung Fall Gelb ?
Jednak Gamelinowi nie udało się zmienić swojej strategii, zakładając, że Niemcy zmienią swoją, pomimo obaw Gorta i rządu brytyjskiego. Być może alianci nadal wierzyli, że przechwycone dokumenty to „roślina”. Być może Brytyjczycy byli zawstydzeni wielkością swojego wkładu i dlatego wahali się przed przesadną krytyką strategii sojusznika.
Gamelin był ostro krytykowany za to, że nie zmienił swojego planu. Jego stanowisko zostało wyjaśnione jako niezdolność do uwierzenia, że bardzo tradycyjne niemieckie dowództwo ucieknie się do innowacyjnych strategii, nie mówiąc już o jeszcze bardziej nowatorskiej taktyce „ Blitzkriegu ” potrzebnej do ich zadziałania; jakakolwiek duża koncentracja sił dostarczanych przez kiepską sieć dróg w Ardenach musiałaby działać bardzo szybko. Również w tym zakresie incydent nie miałby zatem istotnych konsekwencji.
Następstwa
Erich Hoenmanns i Helmuth Reinberger zostali osądzeni zaocznie w Niemczech i skazani na śmierć. Transport tajnych dokumentów samolotem bez wyraźnego zezwolenia był surowo zabroniony i karany śmiercią. Wyroki nigdy nie zostałyby wykonane. Po pobycie w obozie internowania w Huy obaj mężczyźni zostali ewakuowani w 1940 r., najpierw do Wielkiej Brytanii, a następnie do Kanady . Żona Hoenmannsa, Annie, była przesłuchiwana przez gestapo , która obawiała się, że jej mąż jest zdrajcą. Zaprzeczyła temu, ale z faktu, że nie wiedziała o pozamałżeńskim romansie Hoenmannów, wnioskowano, że jest niewiarygodnym źródłem informacji. Jego dwaj synowie zostali dopuszczeni do służby w wojsku i zginęli w czasie wojny. Mężczyźni byli później w części wojennej wymian jenieckich w 1943 (Hoenmanns) i 1944 (Reinberger). Po powrocie do Niemiec stanęli przed sądem. Hoenmanns został częściowo ułaskawiony. Reinberger został całkowicie uniewinniony; nie został pociągnięty do odpowiedzialności za poważne konsekwencje swojego przestępstwa.